
Powrót Juliusza Słowackiego do Ojczyzny
3 kwietnia 1849 r. w Paryżu zmarł Juliusz Słowacki. Pochowany został na tamtejszym cmentarzu Montmartre. 7 marca 1927 r. podjęto uchwałę o sprowadzeniu prochów poety do Polski. W sprawę tę mocno zaangażował się Marszałek Józef Piłsudski, który uwielbiał poezję Słowackiego. Naczelnik nie wyobrażał sobie dla wieszcza innego miejsca wiecznego spoczynku niż Wawel.
Wczesnym rankiem 14 czerwca 1927 na cmentarzu Montmartre rozpoczęła się ekshumacja. W ziemi znaleziono zaledwie czaszkę, tak drobną, że równie dobrze mogła należeć do dziecka, oraz garść cienkich, wątłych kości. Obecny przy ekshumacji polski konsul powiedział wówczas, że wszystko, co zostało z wielkiego poety można by zmieścić do serwetki. Prochy Słowackiego złożono do małej, ołowianej trumny, a tę włożono do większej, hebanowej, ozdobionej srebrnym krzyżem. Jan Lechoń, który również był świadkiem tego wydarzenia napisał w jednym ze swych wierszy tak: "Szuflami oto sypią w trumnę hebanową/ Grudy ziemi francuskiej, co jest twym popiołem,/ I tylko pukiel włosów nad kościanym czołem/ Ten sam jest, który lśnił się nad twą żywą głową. (...)./ Gdzie chciałeś, tam wracasz./ Bierzemy cię bladzi/ I wiemy. Nie ma śmierci i jest sprawiedliwość./ Tę trumnę całą w kwiatach, tę drogę wspaniałą,/ Bicie dzwonów i blask ten co kościół rozjarzył,/ Kiedyś sobie ubogi suchotnik zamarzył./ Padły państwa olbrzymie, aby tak się stało."
W drogę z Francji do Polski prochy poety wyruszyły na pokładzie transportowca ORP "Wilia". W Gdańsku przeniesiono je na statek "Mickiewicz" i Wisłą ruszyły do Warszawy. We wszystkich miastach, przez które statek przepływał biły dzwony, grały orkiestry, wystawiano warty wojskowe. 27 czerwca w Warszawie, w Katedrze św. Jana, kard. Aleksander Kakowski odprawił mszę żałobną. Następnie orszak z trumną poety ruszył w kierunku Dworca Głównego. Słowackiego żegnało 21 salw armatnich i marsz żałobny Chopina odegrany przez orkiestrę wojskową. O godz. 20.50 pociąg dojechał do Krakowa. Tu trumnę złożono na Barbakanie, na specjalnym katafalku, obok niego znajdowały się urny z ziemią z grobów rodziców Słowackiego i z paryskiego cmentarza. Rankiem 28 czerwca 1927r,. bp Stanisław Rospond odprawił mszę żałobną. Po niej trumnę umieszczono na rydwanie zaprzężonym w sześć koni.
W ulewnym deszczu kondukt ruszył ulicami Basztową, Sławkowską, Rynkiem Głównym, Św. Anny, Podwalem, Straszewskiego aż na Wawel, na dziedziniec arkadowy. Julian Tuwim tak po latach opisywał ten moment: "Biją dzwony i działa/ zmruszałym szczątkom ciała./Kłaniają się ministrowie,/Kroczą persony przednie./Ulica patrzy i słucha - /wiozą ci - ach Krakowie! -/ wiozą ci Króla Ducha." O godz. 12.15 na Wawelu pojawił się Marszałek, który powiedział: " Słowacki idzie (...) między Władysławy i Zygmunty, idzie między Jany i Bolesławy (...) świadcząc o wielkości pracy i wielkości Polski. (...) idzie jako Król Duch. (...) W imieniu Rządu Rzeczypospolitej polecam Panom odnieść trumnę Juliusza Słowackiego do krypty królewskiej, by królom był równy." Przy dźwiękach "Zygmunta" 14 oficerów poniosło trumnę do Katedry. Mieszkańcy Alwerni również postanowili uczcić to niecodzienne wydarzenie. 17 lipca 1927 alwerniańska szkoła wraz z gminą urządziła uroczysty wieczorek ku czci powracających do Ojczyzny prochów poety. Wieczorek poprzedziło odsłonięcie pamiątkowej tablicy zakupionej na wniosek jednego z nauczycieli ze składek mieszkańców Alwerni. Odsłonił ją, wygłosiwszy wcześniej przemówienie, ówczesny alwerniański lekarz, Józef Bednarski. Całą uroczystość zakończył program artystyczny w wykonaniu uczniów tutejszej szkoły. Warto pamiętać, że Juliusz Słowacki był patronem starej szkoły w Alwerni.
Monika Bachowska